Strop zalany!
Udało się! Dziękujemy bardzo za trzymanie kciuków :P
W sobotę z samego rana wykonaliśmy ostatnie poprawki (zapiankowanie szczelin-prawie nic nie wyleciało, dokręcenie stempli itp.).
Pogoda w sam raz na zalewanie stropu. 9:15 nadjechała pompa :) Emocje sięgały zenitu! Zaczęło się^^
Nauczeni doświadczeniem po zalewaniu chudziaka, że "inwestorstwo" samo nie poradzi sobie z betonem, obdzwoniliśmy rodzinkę i nie zawiedli nas! W sumie nasza ekipa liczyła 7 osób :) Dziękujemy za pomoc <3
Wypożyczyliśmy także łatę wibracyjną, tak jak podpowiadali nam tomekinatalka :) niestety okazało się, że nie działała tak jak powinna (nie trzymała obrotów) :/ Pozostało tradycyjne zbicie łaty z desek :D
Z tych emocji zapomnieliśmy zrobić ostatecznej fotki ;)
Zamówiliśmy 35m betonu B25. Wg projektu oraz po dodatkowym 'fizycznym' liczeniu, potrzebowaliśmy 34,1m (bez odliczania kominów, wejścia na górę). W związku z planowaną nadwyżką inwestor przygotował/ zaszalował sobie słup żeby się nadmiar nie zmarnował.
Jakież było nasze zdziwienie gdy przed przyjazdem ostatniej- czwartej gruszki do zalania została jeszcze bardzo duża część stropu... Zaczęło się nerwowe przeliczanie.... Ostatecznie starczyło "na styk"... Ostatni róg ma pewnie o 1cm mniej...
Ja się pytam: Jakim cudem? Operator tłumaczy, że to pewnie przez to, że wibrowaliśmy beton... Jak dla nas- słabe wytłumaczenie, to chyba żadna nowość, że używamy wibratora przy zalewaniu stropu....
Najważniejsze, że się udało :D Jest naprawdę świetnie:)
W związku z tym, iż pogoda tak jak wcześniej wspominałam była zamówiona, to stropik wczoraj podlewał się sam :D Ehh kto by się spodziewał, że tak nas będzie cieszyl deszcz w niedzielę :))
Pozdrawiamy N&K :D